Otwórz się na gwałt
Reportaż | 3 sierpnia, 2023
ŁĄCZĘ SŁOWA

Gdy ją skatowały, usłyszała: „Teraz ukłoń się i podziękuj, bo to była lekcja pójścia po moc”

(Duży Format 5.06.2017; rys. Tomasz Bereźnicki)

Uczestnik zobowiązuje się do niestosowania przemocy. Uczestnik zobowiązuje się szanować siebie i innych. Zwalnia organizatora od odpowiedzialności za ewentualne uszkodzenia jego osoby i jego własności w trakcie warsztatów”.

– Widziałeś jak biją twoją dziewczynę podczas warsztatów? – pytam

– Słyszałem jej krzyki, gdy ją topili. Ale wiedziałem, że jeśli zareaguję to będę następny.

Tabu

Marek (trafił do Tantry Serca w 2008 roku): – Tam idą ludzie, którzy mają w sobie potrzebę zmiany, szukania ucieczki od ograniczeń wychowania, ucisku społecznego. Przyjeżdżali zarówno studenci jak i szefowie spółek giełdowych. Przyciągali znajomych.

Grzegorz (postura gladiatora, od lat zajmuje się sztukami walki, w Tantrze Serca od 2012): – Na innych terapiach wszystko rozgrywało się wyłącznie na poziomie słów. Potem zostawałem ze swoim roztrzęsionym ciałem i nie wiedziałem co mam zrobić. A tu ciało brało aktywny udział. Poprzez prace z ciałem dobijasz się do traum, które nosisz w sobie. Pierwszy warsztat świetny. Drugi, Wewnętrzne Dziecko, też fajny, bardzo wzmacniający. Aż płakałem.

Helena (trzy lata w Tantrze): – Pierwsze spotkanie – uwalnianie napięć poprzez medytacje, ćwiczenia w partnerstwie. Owszem, czułam czasami niepokój, ale byłam w stanie sobie to wytłumaczyć.

Gaya i Mario

Paulina, młoda, energiczna: – Gayę poznałam wiele lat temu, przyjaźniłyśmy się. Wiedziałam o niej dużo. Wcześniej to była bizneswoman w garsonce i butach na obcasie, w super aucie i dębowymi meblami w gabinecie. Prowadziła ogromną firmę, była bardzo sprawna organizacyjnie, twardo stała na ziemi, odważna. To mi imponowało, jestem od niej sporo młodsza. Potem rzuciła wszystko, powiedziała, że poznała jakiegoś Mariusza Wiśniewskiego, nauczyciela Tantry, i wyprowadziła się do Francji.

Ze strony warsztatów: „Tantra Serca w Szamanicznym Teatrze Przebudzenia jest świadomym życiem z pełnym zrozumieniem, że wszystko jest ciągłą drogą i nieustanną zmianą, gdzie rozpoznajemy miłość w różnych aspektach naszego życia. Jest żywym człowieczeństwem.”

W zakładce „O nas”: Gaya Wiśniewska zna systemy energetyczne, jest psychologiem, studiowała makrobiotykę, uczyła się również psychoterapii w połączeniu z pracą z ciałem w Institut de Formation en Communikation et Therapie Psycho-Corporelle w Strasbourgu, uczyła się tradycyjnej medycyny chińskiej. Jest jeszcze filozofia taoistyczna, tantryczne podejście buddyjskie i praktyki szamańskie. „Jej droga to wykorzystanie ogromnego doświadczenia ludzi dla dobra innych”.

Gaya Wiśniewska, to Grażyna Bujalska, w latach dziewięćdziesiątych współwłaścicielka dużej firmy transportowej „Oteiline” z siedzibą w Warszawie. Gdy wpiszemy jej nazwisko w Krajowym Rejestrze Sądowym zobaczymy 30 tys. zł. długu.

Mario Wiśniewski, mąż Gai, był aktorem, reżyserem, wykładowcą, psychoterapeutą, nauczycielem tantry i „poszukiwał symbolicznego Graala”. Prowadził zajęcia dla psychologów i psychoterapeutów w szkole Gestaltu w Torino weWłoszech. Psychoterapii również uczył się w szkole Trenerów i Psychoterapeutów pod kierownictwem terapeutów nowatorów: Clauda Vaux i Eliane Jung-Fliegans w Strasbourgu.

Marek: – Mariusz miał poczucie swojej misji, odbierałem go jako nieznaną mi dotychczas mieszankę siły i słabości. Miałem kłopot, gdy odkryłem, że nie wszystko jest prawdą.

Wizja

W bogatej ofercie Tantry Serca można znaleźć: warsztaty tantryczne, szamańskie, taneczno-muzyczne, arteterapię, warsztaty dla terapeutów i firm. Jest też dwuletnia szkoła – Formacja.

Marek: – Po dwóch latach warsztatów Mario zaproponował, bym został jego asystentem, choć nie miałem żadnego w tym doświadczenia. Przyjąłem propozycję i nie żałuję. Zaakceptowałem, że przychodzący ludzie postrzegali nas jako terapeutów, którymi wcale nie byliśmy.

Kryteria doboru asystentów? Zostawał nim ten, kto potrafił się poświęcić, rzucić swoje dotychczasowe życie. I odpowiednio przeżywać tantryczną ekstazę. Jedyny, który posiadał wykształcenie psychologiczne, został usunięty za brak posłuszeństwa.

Paulina: – Na początku była przestrzeń na dyskusję, inny światopogląd, ludzie poza warsztatami prowadzili normalne życie. Potem można było powielać wyłącznie wizję Mario i Gai. Asystenci mówili ich słowami. Niektórzy nabrali przekonania, że są kimś wyjątkowym, że rzucili życie handlowca czy bankiera i teraz zajmują się oświecaniem innych.

W opisie jednego z warsztatów czytam: „Stwarzam coś z niczego, czyli nic staje się czymś. To nic dostaje nowe, piękne życie”.

czytaj cały reportaż

Pic na wodę
Pożegnaj się z rodziną kapusiu